Tworzenie rękodzieła to niesamowita frajda. Ciągle pamiętam ekscytację, gdy czekałam na moją pierwszą przesyłkę. To uczucie uniesienia towarzyszy mi za każdym razem, kiedy czekam na nową dostawę. Takie jest to nasze hobby – każdy zakup poprawia humor. Jednak poza koralikami, kamieniami, półfabrykatami, kordonkami, włóczkami itd., musimy pamiętać także, jak ważne są narzędzia jubilerskie. Szczególnie na początku ich dobór i dopasowanie zastosowania mogą wydawać się trudne. Ale całe szczęście człowiek uczy się całe życie. A ja dzisiaj opowiem trochę o narzędziach do biżuterii, a szczególnie o tym – czego potrzebujesz żeby zacząć handmadować.
Jaki z tego wniosek? Ten tekst jest potrzebny szczególnie dla początkujących. Żebyście wiedzieli jakie narzędzia jubilerskie kupić i jak użyć. Ale także dla tych, którzy lubują się w jednej konkretnej technice, gdzie narzędzia jubilerskie nie były potrzebne (ja np. zajmowałam się bibułkarstwem dlatego nic nie wiedziałam o biżuterii). Używanie narzędzi nie jest trudne, ale sztuka sztuce nie równa. Te, które kupiłam w sklepie budowlanym bardzo szybko się rozwaliły. Po prostu rozpadły mi się w rękach. Fakt były niesamowicie tanie, a do tego ciężko się nimi operowało i nie domykały się, więc można było się spodziewać. Następne narzędzia kupowałam już typowo dla fanów rękodzieła, a nie małych budowlańców. I to był strzał w dziesiątkę. Dlatego dzisiaj, po latach doświadczeń i rzucania różnymi szczypcami (tak czasem się zdarzyło) mogę służyć radą i powiedzieć na co zwracać uwagę. I przede wszystkim – czy warto na narzędziach oszczędzać.
Niezbędne narzędzia jubilerskie.
Zacznijmy od tego bez czego żyć się nie da. W żadnej dziedzinie rękodzieła. Mam na myśli nożyczki. Tak wiem, każdy ma je w domu. Szczególnie Ci którzy mają dzieci w wieku szkolnym wiedzą, że narzędzie to trzeba kupować średnio raz w tygodniu – tak samo jak długopisy, bo jest to rzecz samodestrukcyjna i samoznikająca, a do tego kusząca dla złodziei (przecież się same nie gubią). Ale nie o takich nożyczkach tutaj mówimy. My rękodzielnicy cenimy swoje skarby i traktujemy je z największym szacunkiem. Ok, zdarza się nam zgubić igłę na kanapie (ale zawsze próbujemy ją znaleźć), czasem rzucimy szydełkiem (ale kto by nie chciał sobie trochę polatać) czy też przeklniemy cały wszechświat, kiedy nam coś nie idzie (oj każdy może mieć gorsze dni). Ale mimo wszystko chronimy swoje skarby przed wścibskim okiem domowników i rozumiemy, że nić do haftu to nie to samo co najtańsza nić z pasmanterii, a z pałeczek chińskich nie zrobimy drutów do dziergania. Dlatego musimy wiedzieć, że z nożyczek szkolnych nie będziemy mieli zbyt wiele pożytku. Ok, może jeśli używamy ich tylko do papieru to czasem się nadadzą, ale my chcemy zazwyczaj więcej. Nożyczki dla rękodzielnika muszą być ostro zakończone. Są dużo cieńsze niż te dostępne w sklepach papierniczych. Dzięki temu są bardziej precyzyjne i wycinając np filc, możemy manewrować pracą i dociąć ją co do 1mm. Ma to ogromne znaczenie szczególnie w pracach sutaszowych czy haftowanych. Takie narzędzie jest też niezbędne do cięcia nici – i wie to każdy kto choć raz miał do czynienia z tępymi nożyczkami i bardzo cienką igłą do haftu koralikowego. Dzięki ich ostrości nie strzępią delikatnej faktury i możemy łatwiej nawlec nić na igłę. Ktoś może stwierdzić, że przesadzam, ale tylko ten kto nie ma porównania. Jeśli cenicie sobie komfort pracy i efekt. To polecam Wam zakupić nożyczki typowe dla rękodzielnika. Pamiętajcie, że tego typu rzeczy musicie używać zgodnie z ich przeznaczeniem, inaczej żywotność jest znacznie krótsza. Nie tnijcie nimi papieru, cienkich drucików,(absolutnie pod żadnym pozorem) ani paznokci (wierzcie mi słyszałam o takich przypadkach) Jeśli nie macie takich nożyczek to tutaj podaję link do sklepu. Osobiście te z żurawiem mam od 3 lat. I ciągle są cudowne. Te ze smokiem i feniksem mam od ponad pół roku i także zupełnie nic im nie dolega 🙂 więc z czystym sercem polecam.
Przy okazji nożyc przypomnę też o bardzo fajnym a często pomijanym narzędziu jakim są obcinaki. Kojarzone najbardziej z krawiectwem. Niemniej niezastąpione do nici, kordonków czy włóczek. Szybko i z precyzją przecinają materiał. Dzięki zaostrzonym czubkom są idealne do prucia w hafcie koralikowym. Sprawdzą się także przy przecinaniu nici na krośnie i wszędzie tam, gdzie po prostu potrzebujemy zrobić szybkie ciach. Nie są drogie , a zasadniczo bardzo usprawniają pracę. Nie będę się tu rozpisywać – to proste narzędzie, które możecie albo docenić i pokochać, albo rzucić w kąt i zapomnieć. Ja moje bardzo lubię i też mam od lat.
Narzędzie, które większość będzie kojarzyć z kosmetologią – pęsety jubilerskie. Ich rodzajów jest sporo, mają różne zakończenia. Niektóre mają gumowe uchwyty izolujące. Jednak dla mnie pęseta służy głównie do otwierania sprężynkowych kółeczek. Dzięki czemu moje paznokcie jeszcze dychają. Bo niestety wcześniej to one służyły mi za to niezastąpione narzędzie.
A teraz szczypce. I tutaj już mamy ogromny wybór różnych firm, wielkości, ostrości i jakości. Nie będę ukrywać, że ja zainwestowałam sporo w moje narzędzia – ale nie od razu. I dla mnie chwilowym numerem jeden są te z rodziny beadsmith. Jeśli jednak dopiero zaczynacie przygodę z rękodziełem i jeszcze sami nie wiecie co będziecie robić – tak jak ja na początku. Nie chcecie inwestować w narzędzia, bo nie wiecie czy was to zachwyci czy nie. To mam dla Was rozwiązanie. To czego potrzebujecie najbardziej to 3 rodzaje szczypców. Płaskie, tnące i bociany. Zaraz opisze Wam ich specyfikę. Na upartego (ale tylko jeśli serio bardzo się uprzecie i pokombinujecie) dacie radę jeśli macie te dwa ostatnie z wymienionych. Ale mimo wszystko wydaje mi się, że lepiej dołożyć i mieć trzy. Choćby po to żeby łatwiej otwierać kółeczka montażowe.
Zacznijmy od tnących. Jeśli ktoś z kim mieszkacie ma jakiś warsztat i różne narzędzia – to może wam pożyczyć wielkie szczypce, albo sekatory. Ale wierzcie mi – prędzej odetniecie sobie palec, niż precyzyjnie utniecie wymierzony fragment szpilki, czy drutu. A w naszym fachu precyzja jest bardzo ważna. Tym bardziej, kiedy robicie np. kolczyki. Nie może być tak, że jeden jest dłuższy, a drugi krótszy. Jeśli chcecie zająć się wire wrappingiem, to nie możecie oszczędzać na szczypcach. Czasami trzeba odcinać druciki na 1mm, więc muszą być bardzo ostre i precyzyjne. I wtedy musicie szukać różnych dostępnych opcji. Tutaj polecam jednak zainteresowanie się tematem głębiej i kupienie moich ostatnio ulubionych przecinaków z beadsmith. Jeśli jednak na razie planujecie naukę prostych form i dopiero badacie teren, to wystarczą Wam zwykłe szczypce tnące.
Szczypce okrągłe. Totalny must have każdej rękodzielniczki. Te narzędzia jubilerskie pomogą Wam stworzyć kolczyki na szpilce i bransoletki na drucie pamięciowym. Dzięki ich kształtowi nadają się idealnie do robienia wszelkiego typu loopików, czy ogniwek. Ich kształt przypomina rozszerzający się stożek. Dzięki takiej rozpiętości możemy robić mniejsze lub większe zawijasy. Dobrze nadają się także jako jedne ze szczypiec przy otwieraniu kółeczek montażowych. w zależności od marki dostępne są większe, mniejsze, szersze, grubsze i dłuższe. Ogólnie mówiąc różne. Osobiście przerobiłam ich trochę i wszystkie kupione z przeznaczeniem na biżuteryjne się sprawdziły. Jeśli jeszcze ich nie macie, to koniecznie sobie sprawcie. Wrzucam tutaj link. Przy okazji zwrócę jeszcze uwagę na te szczypce gdzie jedna strona jest okrągła druga płaska. Bardzo fajne do robienia loopików z twardych drutów gdzie trzeba potem delikatnie zacisnąć żeby loopik się zamknął. Ciekawa alternatywa jako dodatkowa para.
Szczypce płaskie to chyba największa rodzina narzędzi na świecie. Służą głównie do zgniatania i zaciskania różnych półfabrykatów, do otwierania i zamykania ogniwek, a także do ewentualnego przytrzymywania elementów do lutowania. Jak mówiłam rodzajów jest sporo. W zależności od typu pracy – czasem potrzebujemy zwężanych (też bociany tylko płaskie), czasem grubszych, wygiętych albo zwykłych szerokich. Bywają też z nylonowymi nakładkami ochronnymi. Łączy je jedna ważna cecha – są gładkie. Dla rękodzielnika to bardzo ważne. Przy zakupie zwróćcie uwagę, żeby szczypce, które wybieracie nie miały wyżłobień takich jak ich większe siostry. Jeśli miałabym wam doradzić tylko jedne z tych wymienionych to miałabym trudność, bo uwielbiam moje wygięte szczypce i używam ich zawsze w towarzystwie zwężanych płaskich. Dzięki nim mogę swobodnie i z dużą precyzją otwierać i zamykać kółeczka. Natomiast zakładając, że mamy mały budżet i potrzebujemy taniego zestawu startowego – polecę Wam tańsze. Są one nieco grubsze, przez co mniej precyzyjne, ale wystarczające na początek.
Przygotowując ten artykuł wpadłam jeszcze na genialną szczypcową rzecz. Mówi się, że to co do wszystkiego jest do niczego. Cóż w wielu przypadkach się to sprawdza, ale te szczypce, które w opisie mają że są 3 w 1 są genialne do robienia drobnych loopików. Dlaczego drobnych? Bo ten ich “dziób” jest krótki i wąski, ale po zakręceniu wystarczy przesunąć szpilkę i zacisnąć płaską stroną. czemu mówię że to takie fajne? Przecież można zacisnąć też okrągłymi. No cóż. Można generalnie wszystko, ale moją ekscytację tymi szczypcami zrozumieją chyba tylko te osoby, które często pracują z drutem pamięciowym. Bardzo ciężko go odpowiednio zacisnąć, a te szczypce są do tego wprost stworzone. Natomiast obawiam się, że jako tnące, mogą szybko się stępić. Ale tego nie potwierdzę empirycznie, bo nie używałam ich do cięcia.
Zestaw podróżny – czy warto?
I na koniec powiem jeszcze o świetnym zestawie podróżnym, który odkryłam w pasarcie. Miałam o nim pisać w osobnym artykule, ale tutaj też muszę o nim wspomnieć. Nie wiem jak Wy, ale ja nawet jeśli uda mi się wszystko spakować w podróż, to zawsze, ale to zawsze zapomnę narzędzi, albo igły, ewentualnie nożyczek. Natomiast ten zestaw jest stworzony do tego żeby o nim nie zapominać. Nie dość, że jest kolorowy, więc sam przyciągnie wzrok i o sobie przypomni, to jeszcze jakość narzędzi jest bardzo wysoka. Pudełko zawiera 3 podstawowe szczypce, pęsetę, oraz drobną matę na koraliki. Podliczając cenę narzędzi z beadsmith konfrontując ją ze świetną jakością. Dodając do tego pudełko i matę mogę stwierdzić, że jest to zestaw wart uwagi jeśli nie macie żadnych narzędzi. W nim są wszystkie, których potrzebujecie na początek. Jeśli jednak cena takiego zestawu jest dla Was za wysoka to tutaj podaję trzy linki do tańszych odpowiedników. Szczypce tnące, okrągłe bociany i płaskie
Wiecie już jakie narzędzia jubilerskie będą Wam potrzebne?
Uff no to się rozpisałam 🙂 mam nadzieję, że artykuł będzie dla Was pomocny. I dzięki niemu sprawniej zrobicie zakupy narzędziowe. Chciałabym jeszcze rozwiać pewne wątpliwości dotyczące rozbieżności cenowych. Ta różnica wynika z wielu rzeczy. Nie tylko z tego, że beadsmith jest marką znaną, cenioną i przez to droższą. Ale też materiał z którego szczypce są zrobione jest inny. Zdarzało mi się, że te tańsze wersje których mam sporo, bo korzystam z nich na warsztatach – rozwalały się. Natomiast te droższe trwają od lat do dzisiaj. Kwestia rączki też jest bardzo ważna. Choć przy rzadkim użytkowaniu tego nie odczujecie. Jednak jeśli robicie w ciągu dnia np. setkę loopików, albo i więcej, to ręka się bardziej męczy. Narzędzia z beadsmith mają delikatniejszą, nie drażniącą rączkę. Przez co nasze dłonie nie są tak narażone na odciski. Nie mam dobrej odpowiedzi na to czy warto oszczędzać na narzędziach. Osobiście powiedziałabym, że nie. Ale wiem też, ze na początku chce się kupić więcej półfabrykatów i koralików niż wydawać na narzędzia. A plusem tych tańszych narzędzi jubilerskich jest to – że są tańsze, i jeśli nawet się rozwalą, to następnym razem kupimy te z wyższej półki. Minusem – że czasem bywają niedokładne. Np. potrafią się nie domykać, co przy pracy z bardzo cieniutkim drutem 0,2 jest sporą przeszkodą. Ale w szpilkach i ogniwkach niekoniecznie.
A wy macie jakieś swoje doświadczenia z narzędziami jubilerskimi? Często używacie, szukacie nowych, ciekawszych ich wersji i tzw.”wszystko” w jednym? Czy wolicie tradycyjne? Dajcie znać czy artykuł Wam się przydał.
Pozdrawiam Was warsztatowo i życzę pięknego dnia 🙂
Justyna z GithagoArt
Specjalnie dla Was utworzyliśmy grupę zrzeszającą pasjonatów rękodzieła. Do grupy należą zarówno osoby początkujące, jak i bardziej zaawansowane, również te, które tworzą dla Was kursy. To tutaj możesz pochwalić się swoimi projektami, zapytać o radę, wyjaśnić wątpliwości odnośnie kursów, zgłosić swoje propozycje kursów, a także nawiązać nowe znajomości, z ludźmi, którzy mają takie samo hobby jak Ty :). Zapraszamy! Do grupy możesz zapisać się tutaj.
Justyna Kąkol znana także jako GithagoArt. Miłośniczka kolorowych sznurków i dobrych kamieni. Wraz ze swoim czarnym jak noc kotem tworzy tutoriale poświęcone hand made i DIY. Ciągle wpada na nowe pomysły, które najbliższe otoczenie musi znosić i przyjmować z entuzjazmem. Trochę wiedźma, trochę dziecko kwiatów. Kocham to co robię i chcę zhandmadować świat 🙂
Czy mogłabyś następnym razem napisać o niciach? Co do sutaszu co do beadingu co do haftu koralikowego? Pozdrawiam
Zapisujemy w planowanie 🙂 Pozdrawiam 🙂