Widzimy nową technikę. Zachwycamy się nią i oglądamy miliony zdjęć w otchłani Internetu. Czy myślimy wtedy o prawach autorskich jakie obowiązują w rękodziele? Czy zamiast tego zapisujemy zdjęcia żeby podpatrzeć wzory i sposób wykonania? Przecież to tylko internet, twórca wrzucający swoje prace musi się liczyć z tym, że ktoś je zobaczy i może się „zainspiruje”. Otóż nie. Twórca i jego prace są chronione, a plagiatowanie jest karalne nie tylko potencjalnym linczem w społeczności, ale także prawnie.
Ale od początku. Internet – to taka studnia bez dna. Niekończące się źródło wiedzy, inspiracji, motywacji i pokazania nam, że skoro inni mogli to my też. Wszystko to, jest jak najbardziej normalne. Problem zaczyna się w momencie, kiedy zachwyci nas coś konkretnego. Konkretny wisior, kolczyki czy wyjątkowy wzór na kapcie z głową kota. Ktoś mógłby pomyśleć gdzie tu problem? Można poćwiczyć, odwzorować i cieszyć się pięknym przedmiotem. A no właśnie nie można. Bo to już podbiega pod kradzież, czyli łamanie praw autorskich. Tak. W naszej branży obowiązuje to prawo. Oczywiście nie mówimy tutaj o prostych bransoletkach na gumce, czy kaboszonie obszytym koralikami. Jednak bardziej skomplikowane, charakterystyczne wzory objęte są ochroną. I warto to wiedzieć. Zarówno jeśli sami takie wytwarzacie jak i wtedy, kiedy coś Was w Internecie zachwyci. Kiedy ktoś ukradnie Wam rower idziecie na policje, szukacie złodzieja. Dlaczego w momencie kiedy ktoś kradnie Wasze pomysły i wzory mielibyście milczeć i nie reagować?
Nie będę udawać. Z wykształcenia jestem etnologiem i florystą a nie prawnikiem, dlatego pozwoliłam sobie zaczerpnąć wiedzy od osoby, która poda Wam rzetelne, sprawdzone informacje.
Chciałam Wam przedstawić Magdę Makowską, absolwentkę prawa na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego, oraz aktywną rękodzielniczkę prowadzącą fp Supełek – biżuteria sutasz i nie tylko
Justyna: Wiele osób uważa, że w rękodziele pojęcie plagiatu nie istnieje. Jak to jest z prawem autorskim w naszej dziedzinie?
Magda Makowska: Prawo autorskie działa wszędzie tam, gdzie siłą wyobraźni materialnie powstaje coś nowego, kreatywnego, gdzie ma miejsce działalność twórcza, a jej rezultat jest namacalny (choćby w formie narysowanego na kartce projektu). To co przede wszystkim obejmuje prawo autorskie to UTWÓR. Przedmiotem prawa autorskiego jest każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia.( art. 1 ust. 1).
Jednak koniecznie musimy zwrócić uwagę, że nie każdy rezultat pracy naszych rąk jest owym utworem. Dzieła proste, rutynowe, wynikające z charakteru materiałów i danego typu prac, znanych wzorów plastycznych, choć potrafią być piękne, nie podlegają ochronie… No bo na ile sposobów można obszyć kaboszon 3 rządkami koralików…
J: Wynika z tego, że plagiat w rękodziele jest możliwy? Jak go charakteryzować? Co to oznacza?
MM: Możliwy i niestety wciąż dość częsty. W samej ustawie definicji czegoś takiego jak plagiat nie ma. To po prostu kradzież dóbr intelektualnych, przede wszystkim przypisanie sobie autorstwa cudzej pracy lub wzoru.
J: Czy możesz nam w takim razie wytłumaczyć konkretniej czym jest plagiat? Kiedy zachodzi?
MM: Trudność w definiowaniu plagiatu wynika np. z tego, że cały dorobek intelektualny i artystyczny ludzkości powstaje w wyniku przetwarzania i rozwijania dorobku poprzedników, zatem informowanie o każdym, nawet najmniejszym zapożyczeniu prowadziłoby do absurdu. Jeśli chcielibyśmy tak to analizować , to szybko dojdziemy do tego, że nikt nie może tworzyć biżuterii sutaszowej, bo w jakimś stopniu KAŻDA praca, nawet najprostsza będzie wzorowaniem się na pierwszych pracach Dori Csengeri… a może nie? A może jeszcze ktoś wcześniej to wymyślił i rozwijał?
Na dodatek z wielu zapożyczeń nie zdajemy sobie sprawy, a plagiat jest zamierzeniem celowym, absolutnie świadomym i bezczelnym przypisaniem sobie tytułu autora dzieła, z którego powstaniem nie mieliśmy nic wspólnego. Istotą plagiatu jest więc wykorzystanie elementów cudzego utworu w takim stopniu, iż brak jest twórczej działalności plagiatora, a jego praca nie ma przymiotu oryginalności. Do powstanie plagiatu niezbędne jest zapoznanie się przez plagiatora z treścią i formą utworu przejętego do własnej pracy.
W praktyce, aby ustalić stopień podobieństwa prac oraz fakt plagiatu, sądy korzystają z pomocy biegłych – specjalistów w danej dziedzinie. Niekiedy wykorzystuje się tzw. Odbiorcę przeciętnego. Wiadomo, że twórca rzuci okiem i powie „to mój wzór tylko przerobiony”, ale odbiór przeciętnego człowieka czyli potencjalnego klienta może być zupełnie inny i raczej prowadzić do uznania jakiejś pracy za inspirację (np. ja pytam swojego męża). Jak wskazuje się w orzecznictwie sądowym bardzo wysoki stopień podobieństwa, graniczący niemal z identycznością, lub skopiowanie części pracy z punktu widzenia ocen prawnych powoduje uznanie pracy za plagiat.
J: Słyszałam, że wiele osób twierdzi, że jeśli wzór nie jest zastrzeżony, czy opatentowany, to można go skopiować. Jak to wygląda w praktyce?
MM: To dość częsty błąd. Prawo autorskie chroni wzory już od samego ich materialnego powstania. Nic nie trzeba robić, dopełniać żadnych formalności i wynika to wprost z ustawy o prawach autorskich. Prawa autorskie przysługują z automatu tylko dlatego, że coś powstało materialnie. Przecież żaden artysta estradowy nie zastrzega tekstów lub melodii piosenek, ani reżyser filmu, a jednak każdy wie, że i tak mają ochronę.
Osoba która powołując się na taki argument kopiuje naszą pracę popełnia plagiat.
J: A co w przypadku, kiedy wpadnę na taki sam pomysł jak ktoś kiedyś? Przecież to możliwe.
MM: Oczywiście, że to możliwe, a przy tworzeniu w podobnej tematyce i korzystaniu z podobnych materiałów , np. koralików i kryształków, nawet dość częste. Może to oczywiście rodzić konflikty między autorami danych wzorów, ale każdy z autorów ma wtedy prawa do dzieła i nie popełnia plagiatu wobec tego drugiego twórcy.
Bardzo przystępnie i zrozumiale opisał to Sąd Apelacyjny w Warszawie w wyroku z dnia 15 września 1995 r. (I Acr 620/95) – „nie jest plagiatem dzieło, które powstaje w wyniku zupełnie odrębnego, niezależnego procesu twórczego, nawet jeżeli posiada treść i formę bardzo zbliżoną do innego utworu. Możliwe są sytuacje, w których dwóch twórców, niezależnie od siebie, wykorzystuje w utworze ten sam pomysł i opracowuje go przy użyciu bardzo zbliżonych środków artystycznych, zwłaszcza, jeżeli dzieła dotyczą tego samego tematu albo tematów bardzo zbliżonych.”
J: Jak chronić swoje wzory?
MM: Tu niestety nie mam dobrych wiadomości. Choć prawo chroni nasz utwór, choć używamy znaków wodnych, zapisów o zakazie kopiowania, znaków zastrzegających, choćbyśmy zastrzegli nasz wzór jako wzór przemysłowy w urzędzie patentowym, to bez szerokiej świadomości i uczciwości wszystkich rękodzielników niestety plagiaty będą istnieć nadal. Potrzebne jest uświadamianie samych twórców.
J: Co z inspiracją? Czy jeśli zmienię kolory, kamienie itd. To już mogę? Przecież to nie to samo.
MM: Nie tak do końca. Jeśli zmiany nie będą istotne, to nadal będzie plagiat. Tak samo jeśli np. połączymy wiele elementów w jedną całość lub wykorzystamy tylko fragment, ale istotny. Możemy zrobić sobie kolczyki według czyjegoś wzoru, który tylko gdzieś „podpatrzymy”, ot tak – żeby się sprawdzić, schować do szuflady czy nosić samej, ale ich upublicznienie, rozpowszechnienie (najprościej mówiąc – na wstawienie zdjęć do Internetu) wymaga zezwolenia autora i to co do każdego egzemplarza (no chyba, że od razu wyrazi zgodę na nieograniczoną ilość wykonań). Przepisy w takim wypadku chronią twórcę utworu pierwotnego.
J: Jak dochodzić sprawiedliwości, kiedy ktoś ukradł moje zdjęcia lub wzory? I co grozi za takie działanie?
MM: Najlepiej zacząć od wyjaśnień z daną osobą – być może szybko usunie swój błąd i przeprosi. W innym wypadku pozostaje nam niestety droga sądowa.
Z reguły jednak kończy się na komentarzach w Internecie, zszarganej opinii. W przypadku konkursów na wykluczeniu, czy usunięciu zdjęcia pracy. Ale to najmniejszy problem. Grożą za to dużo poważniejsze konsekwencje, zwłaszcza, kiedy zaczyna chodzić o pieniądze ze sprzedaży prac, a jako twórcy także powinniśmy swoje prawa znać.
Jeśli doszło do naruszenia, można także żądać, aby osoba, która dopuściła się naruszenia, zajęła się usuwaniem jego skutków, w szczególności aby złożyła publiczne oświadczenie o odpowiedniej treści i formie. Jeżeli naruszenie było zawinione (czyli działanie było z rozmysłem, lub z łatwością można było zrobić tak, żeby do złamania praw nie doszło, np. podać autora, zapytać o zgodę), można wystąpić do sądu o zadośćuczynienie (finansowe) za doznaną krzywdę lub zobowiązanie sprawcy, aby uiścił odpowiednią sumę pieniężną na wskazany przez twórcę cel społeczny (art. 78)
W procesie dotyczącym plagiatu to na powodzie (czyli tym i tak poszkodowanym przez splagiatowanie jego utworu) spoczywa ciężar dowodu, musi on wykazać swe autorstwo względem utworu stanowiącego przedmiot sporu. Jednak za szczególnie rażące łamanie praw autorskich grozi także odpowiedzialność karna! Wymienię tylko kilka najbardziej pasujących w dziedzinie rękodzieła:
Grzywna, ograniczenie wolności lub pozbawienie wolności nawet do lat 3 grozi osobie, która:
– przywłaszcza sobie autorstwo albo wprowadza w błąd co do autorstwa całości lub części cudzego utworu albo artystycznego wykonania (czyli podpisuje się pod cudzą pracą jako jej autor);
– rozpowszechnia bez podania nazwiska lub pseudonimu twórcy cudzy utwór w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania (czyli najpopularniejsza w naszej dziedzinie forma plagiatu, skopiowania wzoru albo podawany już przykład pobierania zdjęć z Internetu i tworzenia z nich kolaży);
A za rozpowszechnianie cudzego utworu w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania bez zgody twórcy albo wbrew jego warunkom grozi grzywna, kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2 (do 1 roku jeśli działał nieumyślnie). Jeśli jednak robi się to w celu zarobkowym – kara wzrasta do 3 lat, jeśli sprawca uczynił sobie z popełniania przestępstwa stałe źródło dochodu – to już tylko pobawienie wolności od 6 miesięcy do 5 lat.
Dziękuję Ci Magda za rozmowę i rozwianie wątpliwości.
Prawo autorskie to temat rzeka. Tą rozmową chciałyśmy zwrócić jednak uwagę na konkretne problemy. Tak – plagiatowanie jest złe. Tak – można mieć z tego powodu nieprzyjemności i nie mówimy tu tylko o zszarganej w środowisku opinii. Tak – możemy się bronić jeśli ktoś ukradnie naszą własność intelektualną. Nie – nie powinniśmy być bierni, kiedy widzimy taką kradzież.
Sama obserwuję jak to działa na co dzień. Zdarza mi się, że dostaję wiadomość ze zdjęciem, a do tego pytanie od klientki: „Szukam takich kolczyków. Za ile je Pani uszyje?” – witki opadają, ale teoretycznie drogi są dwie. Ta, którą powinniśmy iść –czyli uświadomienie sobie, że to nie jest nasza klientka, ani nasze kolczyki, więc trzeba odesłać do źródła i najlepiej źródło poinformować, bo to, że my odmówimy jeszcze nic nie znaczy.
Lub droga numer dwa którą odradzam, bo może się kiedyś zemścić, czyli napisać „pewnie że tak, zrobię to.” W tym momencie nie tylko tracimy status autora, projektanta, rękodzielnika. Nie tylko stajemy się odtwórcami i plagiatorami. Ale także zazwyczaj psujemy rynek zaniżając ceny, a to także okropna plaga w hand made.
Jeśli chcemy, żeby szanowali nas klienci musimy zacząć od szanowania siebie nawzajem. Musimy się edukować i wspierać. Dopiero w momencie, kiedy zabraknie przyzwolenia na plagiaty pojawi się możliwość na ich wyeliminowanie. Dlatego, po przeczytaniu tego – może nie zabawnego, ale jakże ważnego tekstu, zastanówcie się jak to wygląda u Was i u Waszych znajomych, którzy też zajmują się rękodziełem. Usiądźcie na chwilkę, pomyślcie. A potem na spokojnie twórzcie dalej. Samodzielnie. Bo tylko to daje 100% zadowolenia, satysfakcji i uśmiech rodziny, przyjaciół i klientów, którzy będą nosić naszą biżuterię.
Pozdrawiam Was serdecznie,
Justyna
A jak w przypadku tutoriali, które pojawiają na blogach, a których wzory są już od dawna na np. Pinterest ?
Pod takimi tutorialami nie powinno być informacji skąd jest pomysł, kto zainspirował itd ?
Oczywiście, że powinna być informacja. Pinterest jest świetnym źródłem inspiracji i tutoriali. I za każdym razem, kiedy znajdziemy coś fajnego przekierowuje nas do danej rzeczy. Nie ma problemu żeby podać autora. To trochę tak jak z biblioteką w której mamy książki 🙂 Pinterest jest właśnie taką biblioteką, korzystamy z “książek”, ale przecież nie mówimy że sami je napisaliśmy 🙂
Czyli jeśli się tworzy dla Was tutoriale to powinna być informacja z jakiego materiału dana osoba pobierała nauki zanim do Was się zgłosiła z pomysłem?
Jeśli jest napisane, że pani x stworzyła dla nas tutorial to można to odebrać jako fakt iż zrobiła to jako pierwsza, a jeśli nie to czemu nie ma informacji skąd się go uczyła? 🙂
Jeśli dana osoba ma patent na konkretną technikę lub ma zastrzeżone prawa do danego kursu, taka informacja oczywiście powinna się znaleźć. Dziewczyny, które tworzą kursy, również uczą się z innych kursów lub po prostu metodą prób i błędów. Kursów na dane techniki są w internecie tysiące, a techniki są tak stare, że trudno jest tak naprawdę wskazać twórcę lub pierwotnego autora danej techniki :).
Nie bardzo rozumiem jak się ma ten wywód prawniczy do darmowych kursów wykonania biżuterii i wszystkich tuto-riali ? Może by tak zlikwidować sprzedaż koralików i półproduktów ? Zostaniemy skazane na ” chińszczyznę ” marnej jakości 🙁 Pozdrawiam
Nie wiem dlaczego mielibyśmy zlikwidować sprzedaż koralików i półfabrykatów? Darmowe kursy i tutoriale są jak najbardziej dostępne i cudownie, ze są 🙂 sama takie tworzę. Jednak warto nadmienić, że korzystając z takiego tutorialu należy podać autora. I bardzo często jest tak, że wzory te nie są na użytek komercyjny tylko własny 🙂
Trudno powiedzieć o co chodziło autorom tego artykułu w tym miejscu.Prawo autorskie tak rozumiane sprawi że nawet kwiatòw przed domem nie mogę w określony sposób posadzić bo taki styl widziałam w Castoramie i powinnam napisać do ich dyrekcji o zezwolenie.Drogie Panie każda przesada jest zła. Łamiemy zdecydowanie prawo autorskie jeżeli czyjś pomysł podajemy za swòj,podpisujemy się pod nim lub czerpiemy korzyści materialne z jego rozpowszechniania.Reszta to rozmyte sytuacje .Blog powinien uszanować prawa autorek i nie publikować kursòw ,albo zabronić z nich korzystania dla celów zarobkowych.
Zgadzam się! Każda przesada jest zła 🙂 Dlatego szczerze liczę na to, ze masz prawo układać kwiatki według swojego uznania 🙂 Jeśli autorki tworzą kursy, to nie rozumiem dlaczego blog miałby ich nie publikować? Inną sprawą jest fakt, że korzystając z takowego kursu warto podać autorkę wzoru. Wydaje mi się to całkiem oczywiste. Kiedy piszemy pracę naukową korzystamy z różnych pozycji. Dlatego zawsze umieszczamy przypisy i odpowiednią bibliografię. Więc jeśli skorzystam z tutorialu na kota, to bardzo chętnie pochwalę się, gdzie taki fajny wzór znalazłam i komu mogę być za niego wdzięczna 🙂 Oczywiście prawo zawsze ma luki. W każdym aspekcie można się do czegoś przyczepić, coś ominąć, lub stwierdzić o niskiej szkodliwości czynu. Ale czy jest coś złego w mówieniu o tym, że plagiatowanie jest złe? Może dzięki temu ktoś się dwa razy zastanowi 🙂 Pozdrawiam 🙂 Justyna
Projektanci mody już dawno powinni puścić z torbami chińskie fabryki, bo tam na gigantyczną skalę odbywa się plagiatowanie. Polskie prawo autorskie jest przestarzałe i nijak się ma do życia. Moim zdaniem plagiatem będzie dokładne skopiowanie czyjejś pracy, natomiast przypisanie sobie autorstwa wzoru to zwykła kradzież – naruszenie praw autorskich. Szkoda czasu i życia na szarpanie się ze złodziejami. Lepiej wykorzystać go na stworzenie nowych wzorów, bo dzięki temu będziemy kilka kroków przed tymi, którym brakuje wyobraźni. Pomyślcie o takich sytuacjach z przymrużeniem oka – być autorką najczęściej kopiowanych-plagiatowanych wzorów to też jakieś osiągnięcie!
Kiedyś ktoś mi napisał, że powinnam być dumna z tego, że moje kolczyki zostały skopiowane, bo to oznacza, że są ładne. Ale nie spodobała mi się ta wypowiedź. Pomyślałam od razu o moim tacie, który wydał kilka kryminałów. Nie sądzę, że byłby zadowolony gdyby ktoś przywłaszczył sobie te książki i opublikował drugi raz pod swoim nazwiskiem…
Chętnie będę inspirować ludzi swoimi kursami i poradami. Uwielbiam to. Ale wolałabym żeby każdy poszukiwał swojego stylu, albo przynajmniej próbował, a jeśli już nie potrafi to chciałabym, żeby taka osoba chociaż zapytała, czy może skopiować mój wzór. Z podaniem autora oczywiście. A czy szkoda życia na szarpanie się ze złodziejami? Hm.. to już chyba jest kwestia światopoglądu każdego osobno. Ja osobiście złodziejstwa nie lubię, ani w rękodziele, ani w żadnej innej dziedzinie życia 🙂
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Artykuł jest dobry jeżeli chodzi o temat praw autorskich. Zastosujmy prawa autorskie do przepisów kulinarnych – będzie ciekawie. A co z prawami autorskimi jeżeli znajdziemy w czasopiśmie jakieś fajne kolczyki czy bransoletkę to mamy napisać do tej gazety “podanie” z prośbą o zezwolenie na skopiowanie?! Wiele takich przykładów można przytoczyć. Nie popadajmy w paranoję.
Jeżeli ktoś uważa (a ma takie prawo), że jego prace objęte są prawami autorskimi to proponuję aby swoje prace umieszczał w gablotce i nie chwalił się nimi w internecie. Sama robię biżuterię, nie inspiruję się zdjęciami zamieszczonymi w internecie. Lubię mieć coś indywidualnego, ale jeżeli innej osobie spodoba się moja praca i uda się jej zrobić podobną lub wręcz taką samą to jestem zadowolona.
Pozdrawiam
I masz takie prawo 🙂 ale czy nie było by milej gdyby ktoś do Ciebie napisał, ze spodobał się Twój wzór i czy może z niego skorzystać a potem zwyczajnie podpisał, że jesteś jego autorką?
A co do chowania swoich prac w gablotce i nie chwalenia się nimi w internecie. Hmm nie rozumiem do końca tego argumentu. To trochę tak jakby obwiniać właściciela kradzionego samochodu, że kupił sobie za fajny i kusił złodzieja 🙂 Trzeba się chwalić, trzeba zahandmadować świat 🙂 ale nie trzeba przecież od razu kraść pomysłów.
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Justyna
Ja to widzę tak:
Każdy kto chce zaistnieć na rynku musi wyrobić sobie swój własny niepowtarzalny styl, jakiś szczegół, który wyróżni go z tłumu, może to być np. sposób wykończenia pracy. Według mnie “zapożyczenie” tego szczegółu jest właśnie plagiatem.
Inną rzeczą jest przedsiębiorczość i smykałka do interesów, które według mnie nie tak często wcale idą w parze z talentem artystycznym. Tego typu osoby tutaj coś podpatrzą, tam im się spodoba połączenie kolorów, u kogoś innego jeszcze np. wykończenie i mają wyrób gotowy nie musząc niczego samemu projektować ani do niczego dochodzić.
Szkoda, że tyle jest negatywnych komentarzy pod tym artykułem. Większość osób chyba nie rozumie różnicy między “inspiracją” a “plagiatem”. A w Polsce jakoś tak się utarło, że kradzież nie jest kradzieżą, tylko zaradnością…
Takie pytanie. A co jeśli zrobię takie cuś i powiem, że znalazłam w internecie i nie ja wymyśliłam? To też będzie plagiat? :p
Jeśli zobaczy to osoba, która wymyśliła wzór to może się troszkę poirytować. Zawsze warto zapisać sobie źródło i pamiętać o tym, że czym innym jest wykorzystywanie kursów, a czym innym znalezienie fajnego wisiora, patrzenie na niego i odwzorowywanie.
Mogę zrobić coś wg kursu dla siebie albo na prezent? Czy to też będzie plagiat?
Możesz Brygida :). Nasze kursy są ogólnie dostępne i pozwalamy na powielanie wzorów. Jeśli będziesz publikowała pracę w internecie, będzie nam miło, jak wspomnisz skąd jest wzór :). Przyjemności w pracy!
Plagiat to odwzorowanie 1 do 1 czyli 100%.
Podobene nie jest plagiatem.
Prawa w tej materii sa miedzynarodowe .
Produkcja materialow do wyrobu roznych rzeczy jest przeznaczonana dla odbiorcow na calm swiecie.W tzw.kolekcjach sezonowych obowiazuja wyznaczone trendy.
Kazdy designer je w swojej tworczosci umieszcza.Dlatego pewne wytyczajace trend elementy powtarzaja sie na pokazach i nie sa to zadne plagiaty. Jestem w tej branzy mody od 35lat.Miedzynarodowej branzy.
Inne sa chyba prawa PL.
Nie wiem jakie mialo miec przeznaczenie straszenie amatorow jakimis teoriami o plagiatach.Na tym poziomie tworczosci jest to raczej malpowanie. O zadnych plagiatach nie moze byc mowy ,w chwili amatorskiego zajmowania sie nawlekaniem koralikow produkowanych tonami.
No niestety nie do końca tak jest. Gdyby tak było nie mielibyśmy tyle plagiatów chociażby w muzyce. Od czegoś powstał zaiks. A niestety w rękodziele takiej instytucji nie ma, dlatego musimy dbać o to same. Poza tym czy nie przyjemniej jest wymyślać swoje wzory? Pragnę podkreslić jeszcze raz, że nie mówimy tu o podstawowych, znanych wszystkim prostych wzorach na które każdy mógłby wpaść. Ale o działaniu z premedytacją i nie podawania autora pracy, kiedy wiemy, że sami tego nie wymyśliliśmy. To jest po prostu działanie nie fer. Ktoś kto spędził lata na wymyślaniu swoich wzorów i stylu ma prawo do zdenerwowania, kiedy inni kradną jej pomysły i próbują na tym zarabiać grosze, podczas kiedy marka pierwowzoru jest już wyrobiona i zwyczajnie kosztowna. Musimy szanować się nawzajem. Pozdrawiam serdecznie Justyna
Plagiat to przypisanie sobie praw autorskich pracy innego wykonawcy czyli gdyby np. ktoś skopiował czyjś tutorial, wstawił u siebie na stronie i napisał że on go wymyślił i stworzył. Wykonując biżuterię na podstawie jakiegoś tutorialu i wrzucając zdjęcie wykonanej pracy nie podpisujemy się pod zrobieniem tutorialu tylko pod swoją własnoręcznie wykonaną pracą. Oczywiście plagiat jest zły ale trzeba dokładnie znać jego definicję. Oczywiste jest także to że jeśli uczymy się z jakiejś autorskiej lekcji i autor jasno pisze, że jeśli zrobimy coś na podstawie tej lekcji to powinniśmy napisać pod zdjęciem, że to na podstawie jego lekcji, to bezdyskusyjnie mamy obowiązek to zrobić. Nie wszystkie tutoriale to lekcje autorskich wzorów osób, które te tutoriale zrobiły tylko wzorów powielanych miliony razy na wiele sposobów. Pozdrawiam
Ja mam takie pytanie: co jesli tworzymy z tutoriali z ogolno dostepnych gazet np ” Beading Polska” , czy mogę sprzedac taka rzecz bo np klientka przynosi gazetke i chce takie kolczyki czy bransoletke ale sama nie potrafi zrobic. Czy to tez jest nielegalne? pytanie moze głupie ale ja dopiero sie ucze i glownie korzystam z tutoriali. Zaznacze również że jeszcze nie sprzedaje. Nie wiem czy wogóle będę sprzedawać swoje prace ale nie chciałabym nikogo plagiatować.
Ja mam problem z innej beczki.
Zajmuję się rękodziełem, wymyślam sama wzory a dokładniej chodzi o wzór pakowania upominków.
Każda osoba (prawnik, forum, forum prawnicze) mówi mi że nic nie mogę z tym zrobić.
Przecież to chyba też podlega pod plagiat?
Jeżeli inspirowałam się jakąś techniką np quillingiem i w tym celu oglądam pracę innych jako inspirację, robiłam własne próby i stworzyłam coś z własnego pomysłu to nie będzie to traktowane jako naśladowanie? Chodzi mi tylko o naukę techniki a nie kopiowania wzoru.
Przykład ze zrobioną trójkątną chusta która zawiera wzór X. I teraz ja przerabiam, wyliczam na prostokątny szal, oczywiście zmiana kształtu jest istotna ( cos czytałam że już 30% zmiany to nie plagiat) i czyj w tym momencie jest projekt >? Inna sytuacja bordiura jest w liście pozostałe wypełnienie u autora we wzór X ja zamieniam wzór x na Z ale zostawiam tę samą bordiurę. Konkretnie czy to moje wzory ?
Bardzo dziękuję za ten artykuł. Okazało się, że usunęłam swój wzór z sieci niepotrzebnie, bo dałam się zastraszyć „starym wygom” stojącym na straży swojego interesu. Wcale nie popełniłam plagiatu! Sumienie miałam czyste,, ale fałszywe oskarżenia publiczne zabolały…
Witajcie,
Mam szczera nadzieje, ze ktos mi odpowie na dreczace mnie obecnie pytania.
W koralikowanie wkrecilam sie w czasie lockdown’u. Wydalam na materialy mnostwo pieniedzy i nawet przez chwile nie myslalam o sprzedazy, a co za tym idzie, o plagiacie. Teraz majac tony koralikow i bedac niezla w robieniu bizuterii pomyslalam – dlaczego nie? I teraz zaczynaja sie schody.
Przyklad – Makramowe bransoletki – wszyscy robia je podobnie – moge je sprzedac, czy nie?
Gdzie szukac autora i na co sie powolywac skoro jest to jedna z technik szeroko znanych. Nie mowie o dokladnym odwzorowaniu.
Mam rowniez kilka prostych wzorow bransoletek z koralikow, ktore zaprojektowalam sama w oparciu o znane sciegi. Lubie proste wzory. Z tego wynika moje kolejne pytanie.
Lepiej niz ja wiecie, ze w beadingu tak naprawde jest kilka sciegow do wykorzystania jako podstawe do tworzenia wlasnych produktow. Na jednym z tutoriali autorka blogu robi prosty scieg, wyszywa go koralikami i daje wlasna nazwe projektu, a pod tutorialem zaznacza, ze te oryginalne wzory sa jej wlasnoscia. Ogolnie uwielbiam jej tutoriale i sposob tlumaczenia. Bardzo ja cenie i uwazam, ze jej bizuteria jest piekna. Jednak w tym przypadku, czy to nie jest przesada? Nie mam zamiaru odwzorowywac jej kolii, ale technika, ktorej uzyla nie byla przez nia wymyslona. Zreszta podobne kolie widzialam na innych tutorialach. Jedyne co ja rozni to dobor kolorow i prostota. Gdzie jest granica i kiedy ktos moze sobie zarezerwowac prawa autorskie? Autorka zaznacza, ze wszystkie jej wzory mozna powielic i zrobic sobie lub na prezent, a nie do celow komercyjnych – zgadzam sie z tym. Natomiast nie bardzo rozumiem na jakiej podstawie robiac RAW i wyszywajac go koralikami mialabym pisac do niej o pozwolenie? Czy jesli uzyje innych kolorow to nadal bedzie plagiat? Chyba autorzy tez musza stosowac sie do jakichs zasad i miec okreslone normy, ktore jasno wytyczaja granice prawa do projektu. Jesli ktos robi koralikowa bizuterie to sam wie, ze w kolii rzad pierwszy jest dluzszy od ostatniego i majac jako takie doswiadczenie bedzie dobierac wielkosc koralikow, ktore przeslonia nitke.
podobnie jest ze sciegiem peyote – gdzie tu plagiat skoro robiac scieg peyote wykorzystuje sie po prostu rozna wielkosc koralikow – robi to blogerka, ja i wiele innych osob.
Dlaczego mialabym miec problem z wystawieniem tego produktu na sprzedaz i powolaniem sie na kogos (nawet nie wiem kogo). Zaznaczam , ze zgadzam sie z prawami autorskimi jej prawie wszystkich projektow, ale nie mozna zastrzec bransoletki nawlekajac koraliki na nitke.
Bardzo prosze o opinie
pozdrawiam serdecznie
Świetny artykuł. Na pewno jeszcze do niego wrócę, bo właśnie spisuję swój pierwszy wzór i trochę jeszcze błądzę w tym temacie. Jak np. zastrzec swoje prawa? Wystarczy napisać na dole schematu czy wzoru, że to jest na użytek własny? Czy są jakieś szablony z zastrzeżenie praw autorskich, czy można swoimi słowami napisać?
Fajnie, że o tym piszecie. Trochę to rozjaśnia temat. Zaczęłam niedawno szydełkować zabawki amigurumi. Jeszcze się uczę, korzystam z magazynów i książek w temacie, też patrzę na wzory w internecie. W związku z tym mam takie pytanie: jeśli ze wzoru zrobię na szydełku zabawkę (która i tak nie będzie identyczna z tą ze zdjęcia z wzoru albo będzie inna kolorystycznie) i zechcę ją sprzedać, to nie podając autora wzoru dopuszczam się plagiatu, tak? A co jeśli jest to wzór, który kupiłam od autora albo znajduje się w książce czy magazynie, za który zapłaciłam (tam są czasem podani autorzy)? To też plagiat? I żeby ten mój “szydełkowiec” plagiatem nie był, wystarczy podać autora wzoru?
Witam,
uprzejmie proszę o odpowiedz na pytanie, które zadała pani Justyna w poście z 20 października 2021, bo również nurtuje mnie pytanie, czy jeżeli skorzystam ze wzorów z magazynów, czasopism , internetu za które zapłaciłam lub które są darmowe do pobrania w internecie i zrobię z nich np. sweter na sprzedaż, czy to będzie plagiat, wytworzyłam to własnymi rękami, nie przywłaszczam sobie prawa do tego wzoru, czy żeby nie było to plagiatem, muszę zaznaczyć że zrobiony wg. wzoru danej osoby, z danego magazynu nazwę i datę wydani, czy jak?